Fot. Hans Scherhaufer
Tragiczne wydarzenia powodzi tysiąclecia sprawiły, że temat rzek pogranicza, Odry i Nysy Łużyckiej, powraca w debacie publicznej. Dwudziesta rocznica wydarzeń z 1997 roku to idealny moment na refleksję dotyczącą przyszłości tych obszarów. Zaproszeni prelegenci debatowali nad możliwościami wprowadzania innowacji zarówno po polskiej, jak i niemieckiej stronie Odry.
Impulsem do debaty był głos Jörga Vogelsängera, ministra rozwoju wsi, środowiska i rolnictwa Brandenburgii. Polityk wskazał na trzy główne kwestie, o których trzeba dyskutować: przyszłość pogranicza polsko-niemieckiego, znaczenie utrzymania infrastruktury hydrotechnicznej w biegu Odry oraz upamiętnienie wielkiej powodzi z 1997 roku, które uznał za najtrudniejsze zadanie.
– Powódź nie zna granic, Odra jest naszym wspólnym dobrem – zaznaczył Vogelsänger.
Przypomniał również, że tragiczne wydarzenia w lecie 1997 roku dotknęły obywateli trzech państw: Polski, Niemiec oraz Czech.
Prelegenci w swoich wypowiedziach często odnosili się do podpisanej w 2015 roku Umowy Odrzańskiej. Dokument ma regulować kwestie inwestycji wodnych na obszarach polsko-niemieckiego pogranicza. Choć od daty podpisania minęły już dwa lata, nadal brakuje konkretnych planów. Jak podkreślił Andreas Oppermann, szef studia RBB we Frankfurcie nad Odrą, podpisane dokumenty powinny stać się podstawą do działania. Zauważył również, że polska strona zamiast podjęcia współpracy, żąda rewizji umowy.
Swoje uwagi przedstawił również Jan Pyś, dyrektor Urzędu Żeglugi Śródlądowej we Wrocławiu. Kapitan sugerował, że Niemcy patrzą na perspektywę modernizacji obszarów nadodrzańskich dosyć jednostronnie. Zależy im głównie na ochronie przeciwpowodziowej. Według dyrektora modernizacja powinna prowadzić do zwiększenia gospodarczej i turystycznej użyteczności rzeki. Należy uwzględnić również inne aspekty, jak np. umożliwienie żeglugi. Sprawą priorytetową dla strony polskiej jest uzyskanie co najmniej IV klasy żeglowności. Oznaczałoby to powrót statków wycieczkowych i handlowych na Odrę.
O dopuszczenie do głosu wszystkich środowisk apelował Zbigniew Antonowicz, prezes stowarzyszenia „Odrą w Świat”. Jako przedstawiciel ludzi biznesu zauważył, że rzeka jest dobrem wspólnym. Refleksja nad jej przyszłością nie powinna być zdominowana wyłącznie przez jedno środowisko.
– Ekolodzy to nie są ludzie pozbawieni racji. Nie możemy ich odpychać od dyskusji i skupiać się wyłącznie na celach ekonomicznych – podkreślał.
Wszyscy prelegenci zgodnie stwierdzili, że Odra zasługuje na porozumienie polsko-czesko-niemieckie. Spotkanie naświetliło interesy obu stron i pokazało, że problem zagospodarowania rejonów nadodrzańskich wpływa na życie codzienne mieszkańców przygranicznych gmin.
– Co mają powiedzieć społeczeństwa tych rejonów – liczyć na skuteczność modlitw czy polegać na ustaleniach władz administracyjnych – pytał retorycznie Antonowicz, który chciał podkreślić, że ustalenia władz mają realny wpływ na życie codzienne i bezpieczeństwo mieszkańców pogranicza.
Relację przygotowali członkowie Młodej Redakcji FWPN Katarzyna Karpińska i Robert Wolak.